czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział 1 ♥

-Wstawaj! Dziś ważny DLA MNIE dzień!-usłyszałam zapewne głos Lis'y
-Fuck you, biczys.
-Co? Och... Wstawaj już, bo się spóźnimy.
Aa no tak..Przecież jej ojciec jest menagerem zespołu One Direction. Ech, dziś pierwszy dzień wakacji, a już zapowiadają się fatalnie. Dwa miesiące z jakimiś pedałami. Cóż, przy najmiej Liss się cieszy...
-Okok, już wstaję.-powiedziałam, po czym usiadłam na łóżku-Która godzina?
-Nie waażne.
-Która?
-No.. Ten.. 6:02, wiesz ja chcę żebyś ty wiesz mnie uczesała i wybrała ciuchy na spotkanie tych pięciu przystojniaków.
Wstałam i podeszłam do szafy, po czym wyjęłam z niej krótkie jeansowe spodenki, bokserkę z flagą ameryki i czerwone Vans'y.
-To dla mnie?-zapytała Liss
-Nie, dla mnie, dla Ciebie będzie ta sukienka-po czym rzuciłam w nią sięgającą przed kolano sukienkę z czarnym, grubym paskiem.
-Wow, piękna.
-Zbieraj się jeżeli nie chcesz się spóźnić, biczyys- powiedziałam  i wystawiłam jej język.


***Oczami Lisy***
Przed schodami czekałam na przyjaciółkę i w końcu usłyszałam kroki. Wow, Lana wyglądała prze pięknie! Miała na sobie białą, zwiewną kieckę z różową kokardą. Jak ja jej zazdroszczę urody. Mimo, że mieszkamy razem od roku to nigdy nie widziałam jej w takich ciuchach.
-I jak wyglądam?-zapytała, poprawiając swoje bujne loki.
-P-prze.. Normalnie, chodźmy!
Zeszłyśmy po klatce schodowej i wsiadłyśmy do mojego Mercedesa. Pojechałam z Laną do mojego ojca, który mieszkał 15 km od nas.

Drzwi otworzył nam mój ojciec, Willy a chwilę później za nim
 piątka pięknie uśmiechniętych chłopaków.
-Jestem Lana-pomachała do nich przyjaźnie dziewczyna
-A ty jesteś...? -zapytał chłopak opychający się pączkiem.
Czułam , że mnie zamurowało i nie mogę nic powiedzieć. Powędrowałam wzrokiem na przystojnego mulata. Gapiłam się jak głupia.
-Lisa, obudź się!Żyjesz?!-usłyszałam głos przyjaciółki i od razu uprzytomniałam.
-Yyy.. No ten.. Jestem Li-Lisa- strzeliłam smajla.
-Jadę na 2 dni. Nie szalejcie za bardzo.-powiedział ojciec po czym wyszedł z domu.
*** Oczami Lany***
Ale ten mulat jest przystojny.. Oj, z takim to by się chciało pobawić.
-Palisz?- zapytałam Zayna, który właśnie wyciągnął paczkę papierosów
-Tak, a ty?
-Jasne.-skłamałam
-Zapalimy na dworze?
-Yhy..-powiedziałam lekko zdesperowana
Przystojny mulat wyciągnął jednego papierosa z pudełka i dał go mi. Mhm.. no cóż, kiedyś musiałabym po raz pierwszy spróbować papierosa. To będzie teraz- pomyślałam i się uśmiechnęłam.
Gadałam z Zayn'em około 30 min , potem weszliśmy do domu. Śmierdziało alkocholem. Każdy był napity. Lou i Harry lizali się gdzieś pod stołem, a Niall i Lisa spali na środku pokoju. Jedynie Liam utrzymał fason i poszedł do swojego pokoju spać.
Usiadłam przy stole, dosiadł się do mnie lekko pijany już Zayn z butelką wódki. 

-Dzięki, nie piję.
-Tylko jednego.
-Ok, ale jednego-powiedziałam
Zayn nalał mi kieliszka. Zasmakowało mi. Poprosiłam o drugiego, potem trzeciego, czwartego, piątego, skończyła się wódka. Zayn wziął następne dwie butelki, które obaliliśmy w szybkim tempie.
-Idziemy się pobawić?-zapytałam Zayna po 2 butelkach wódki
-Mhraauu, jasne-powiedział, zaniósł mnie na górę i położył na łóżku..
_________________________________
Heioioioioi, pierwszy rozdział, bijacz! Pisany po północy. Rodzice ze swojego pokoju się drą, żebym skończyła, a mnie to chuj obchodzi ^^
 A tak.. opowiadanie szybko się rozkręca, bo jakbym to ciągnęła w nie skońconość było by nudno, a wiem jakie to do dip c(: Wypierdzielam i potem piszę drugi rozdział, bejbee <33
Komentt : **

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz